Rejestracja
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Eragon Forum Strona Główna
->
Najciekawsze przygody M.M.
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Administracja
----------------
Opinie i uwagi
Pomoc
Info
Eragon
----------------
Eragon
Bohaterowie
O Autorze
Najstarszy
Film
Gra
Języki
Brisign
TApety i obrazki
Dziedzictwo
Harry Potter
----------------
Bohaterowie
Wszystkie tomy
Gry i Filmy
Tapety i obrazki
Molly Moon
----------------
Bohaterowie
Najciekawsze przygody M.M.
Film
Atramentowe serce i krew
----------------
Atramentowe serce
Atramentowa krew
Bohaterowie
Autorka
Wolne Tematy
----------------
Zainteresowania
Hyde Park
Inne książki
Śmieszne
Ostatnia Litera
Skojarzenia
Pogaduszki
Różne obrazki
Inne gry
Grupy
----------------
Czarnoksiężnicy
Elfy
Hogwart
Zamknięte tematy
----------------
Kosz
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Bee
Wysłany: Wto 17:04, 05 Gru 2006
Temat postu:
Rozdział 1 (cz.2)
Zamówiła miejscową specjalność, czyli deser lodowy poniedziałko-wtor ko-środo-czwartko- piątko-soboto- niepodzielny. Z całych sił pragnąc wyrzucić z głowy wszelkie myśli o Molly Moon, wyjęła pozłacane pióro i zaczęła ćwiczyć podpis na papierowej serwetce. Czy powinna pozostać przy swoich zawijasach, czy też zmienić styl i charakter pisma?
Kiedy ogromna melba pojawiła się na stole, Davina dosłownie ją pochłonęła. Dwadzieścia minut później szła w kierunku domu, czując, że jest chora. Uświadomiła sobie, że chłodny marcowy wieczór to niekoniecznie najlepsza pora, aby zajadać się ogromnymi porcjami zmrożonych lodów.
Davina myślała o tym, co zrobi, gdy już znajdzie się w domu. Nie miała żadnych przyjaciółek, do których mogłaby zadzwonić. Sama idea przyjaźni budziła w niej wewnętrzny sprzeciw. Nie podobała jej się myśl, że miałaby się z kimś dzielić swoimi rzeczami czy że ktoś mógłby się z nią nie zgadzać.
W pewnej odległości było już widać jej okazały apartamentowiec górujący nad ulicą. To dziwne, pomyślała Davina. Zwykle na zewnątrz paliły się zielone światła. Czyżby się zepsuły? Budynek sprawiał teraz naprawdę ponure wrażenie, cały pogrążony w ciemnościach. Nie omieszka złożyć z tego powodu zażalenia, jak tylko zobaczy portiera. Właściwie widziała go już teraz - stał przy drzwiach wejściowych, trzymając w ręku podświetlaną pałeczkę, która służyła mu do przywoływania taksówek.
Davina przeszła na drugą stronę szerokiej alei. Od wejścia do apartamentowca dzieliło ją już zaledwie sto metrów. Jednocześnie był to najciemniejszy odcinek, oświetlony tylko w jednym miejscu - tam, gdzie uliczna latarnia, niczym sceniczny reflektor, rzucała na chodnik krąg pomarańczowego światła. Davina ruszyła prosto w tamtą stronę. Tak bardzo lubiła stać w blasku jupiterów.
Na chodniku w świetle latarni leżało coś białego i prostokątnego. Davina uznała, że to jakiś śmieć - kolejna rzecz, na którą się poskarży. Jednak zbliżywszy się, dostrzegła, że nie jest to Żaden śmieć. Była to koperta. A kiedy podeszła jeszcze bliżej, ujrzała coś bardzo dziwnego. Na kopercie było napisane JEJ imię. To na pewno kolejny list od wielbiciela, pomyślała z zadowoleniem.
Zdjęła rękawiczkę, podniosła z ziemi kopertę i wyciągnęła kartkę następującej treści:
Droga Davino!
Przepraszam za to, ale wiesz zbyt dużo.
Wtem potężna dłoń pochwyciła ją za ramię.
Bee
Wysłany: Wto 17:03, 05 Gru 2006
Temat postu: Rragment: Molly Moon zatrzymuje czas
Rozdział 1 (cz.1)
Davina Nuttel jechała na tylnym siedzeniu swojej prywatnej limuzyny i przeglądała artykuł o sobie zamieszczony w jednym z kolorowych magazynów. Z zadrukowanej strony spoglądała jej uśmiechnięta, pucołowata twarz w otoczeniu plakatów ze wszystkich filmów i spektakli, w których Davina zdążyła wystąpić.
Dziecięca gwiazda Davina Nut tel powraca na Broadway w przebojowym musicalu Gwiazdy na Marsie. Po tym jak niezwykła debiutantka Molly Moon zrezygnowała z głównej roli i wyjechała z Nowego Jorku, wybór panny Nuttel wydawał się wręcz oczywisty.
Davina żachnęła się, czytając te słowa. Nie mogła ścierpieć, że obok jej nazwiska nadal pojawia się nazwisko tej całej Molly Moon.
- Zatrzymaj się przy lodziarni na Madison - rzuciła niezbyt uprzejmym tonem do szofera. Ten skinął głową i zaczął przebijać się przez hałaśliwy nowojorski gąszcz samochodów, przejeżdżając w poprzek czterech pasów ruchu.
Davina aż trzęsła się ze złości. Potrzebowała wielkiej, słodkiej porcji lodów. Dziś był wyjątkowo zły dzień.
W teatrze na Broadwayu miała próby nowej piosenki do Gwiazd na Marsie. Zaczęło się od tego, że rozbolało ją gardło i nie mogła czysto brać wysokich dźwięków. A potem zdarzył się okropny incydent, który całkowicie wytrącił ją z równowagi. Davina z wściekłością drapała paznokciami kremową skórzaną tapicerkę. Niezbyt często odczuwała potrzebę spotkania z rodzicami, ale dziś cieszyła się, że akurat są w domu i będzie im mogła opowiedzieć całą tę koszmarną historię.
Jak ten dziwaczny biznesmen w ogóle śmiał wpakować się - bez zaproszenia - do jej garderoby? Davina nie miała też pojęcia, jak udało mu się ominąć ochronę. Co za tupet! Wymyślił sobie, że Davina nie marzy o niczym innym, jak tylko o tym, aby reklamować jego szmirowatą kolekcję ubrań pod marką Domu Mody. Czy nie wiedział, że powinien najpierw porozmawiać z jej menedżerem? No i ta poniżająca chwila, kiedy Davina opuszczała teatr!
Jak szalona wybiegła z budynku i wskoczyła do czekającej na nią limuzyny, ale w tym pośpiechu nie zdążyła zrobić sobie popołudniowego makijażu. Na samo wspomnienie strasznego pana Cella przechodziły ją dreszcze. Nie była w stanie wymazać go z pamięci. Ciągle powracał widok jego oczu, jak gdyby obraz ten został wytrawiony w mózgu Daviny - tak jak słońce wypala swój kontur na siatkówce oka, jeśli ktoś wpatruje się w nie zbyt długo.
Za każdym razem, gdy Davina zamykała powieki, widziała przed sobą naznaczone szaleństwem źrenice biznesmena. Przypominała sobie, z jaką siłą schwycił ją za ramię i zmusił, by na niego patrzyła. Przez chwilę mu się poddała. A potem wyrwała się z jego uścisku i uciekła.
Davina starała się uspokoić, podziwiając swoje zdjęcie wydrukowane w kolorowym piśmie. Jakże jasno i promiennie spoglądały jej niebieskie oczy! Były naprawdę piękne - w przeciwieństwie do innej pary oczu, które Davina tak dobrze zapamiętała. Ciemnozielonych, blisko osadzonych oczu Molly Moon. Dlaczego więc to imię wywoływało u Daviny zawistne zgrzytanie zębami?
Molly Moon była przecież zwyczajnym zerem: oczy miała jakby rozbiegane, nos jak kartofel, ręce i nogi jak patyki, a ubranie niechlujne. Co takiego niezwykłego wszyscy w niej widzieli - pozostawało dla Daviny zagadką. Wiedziała jednak tyle, że Molly Moon ukradła jej rolę, zarobiła wiele tysięcy dolarów, które powinny były przypaść jej, i zawróciła wszystkim w głowach. Pomimo że Molly Moon wyjechała z Nowego Jorku, ludzie nadal wspominali ją jako "gwiazdę dwudziestego pierwszego wieku".
A ten tytuł należał się przecież Davinie.
Samochód zatrzymał się przed wejściem do jej ulubionej lodziarni na Madison Avenue. Davina zapięła czarne futerko z norek i włożyła futrzane rękawiczki. Wieczór był chłodny. Wysiadła z limuzyny i protekcjonalnym gestem odprawiła szofera. Wróci do domu na piechotę. Czerpiąc wyraźną przyjemność ze stukotu swoich kozaczków na wysokich obcasach, wkroczyła do lodziarni.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin